Słów kilka o równości

Sporo się w naszym kraju mówi o transparentności oraz walce z korupcją i generalnie z etyką biznesu. Nie wiem czy pamiętacie był taki „piękny” pomysł Ministra Morawieckiego odnośnie „konstytucji biznesu”. Szkoda jednak, że słowa Pana Ministra nijak się mają do rzeczywistości – a co więcej do jego kolegów i koleżanek z partii której się wywodzi. Nie chce tutaj wchodzić w sprawy polityczne a tym bardziej faworyzować o zgrozo jakichkolwiek nurtów politycznych – ale to co w chwili obecnej dzieje się w branży telekomunikacyjnej przypomina mi moje wcześniejsze spostrzeżenia, że ten segment rynku ma koszmarnego pecha do próbujących w nim majstrować polityków wszelakiej maści.

To co pokazała swoimi czynami w ciągu ostatni dni Pani Minister Cyfryzacji  Anna Streżyńska obrazuje mniej więcej w jaki sposób rynek telekomunikacyjny jest regulowany od dawien dawna – gdzie tak naprawdę kółeczko wzajemnej adoracji oraz grupa dyskusyjna odpowiedzialna za ingerencję Państwa w ten rynek składa się tak naprawdę z kilku grup interesów lub lobbystów – którzy skutecznie niczym Nikodem Dyzma zmienia warunki gry w trakcie.

Oto więc nasza minister bez przetargu i poza jakimikolwiek ustaleniami robi sobie cyrk w postaci promowania trzech operatorów telekomunikacyjnych zaprzyjaźnionych operatorów : Inea, Orange, Netia. Nie wiem czy pamiętacie, ale powstało jakiś czas temu coś takiego jak program POPC, który w założeniu miał na celu rozdysponowanie olbrzymich pieniędzy – na cele m.in. związanymi z cyfryzacją oświaty. Wszystko byłoby ok, ale zgodnie z założeniami POPC miało być konkursem w którym operatorzy na pewnych zasadach mieli możliwość uzyskania dofinansowania i realizację pewnych celów. Oczywiście cele te były mgliste a sama idea moim zdaniem absurdalna – ale nie zmieniało to faktu, że na wielu spotkaniach w ówczesnym MAICu – w których również uczestniczyłem – przedstawiono jakieś reguły gry i ubiegania się o „dofinansowanie” – oczywiście z (tfuu) z Unii Europejskiej.

Nagle okazało się, że na tym rynku są równi i równiejsi. Z dnia na dzień Minister Cyfryzacji podpisała umowę z firmą INEA – już poza konkursem POPC :

https://www.inea.pl/o-inea/dla-prasy/inea-i-ministerstwo-cyfryzacji-podpisaly-porozumienie-o-wspolpracy-szybki-internet-dla-kolejnych-szkol-w-wielkopolsce

Oznacza to mniej więcej tyle, że INEA w Wielkopolsce dostała swoisty status „monopolu” na świadczenie usług dla szkół objętych tym programem. Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, gdyż spółka INEA jest bardzo ściśle powiązana z WSSem (Wielkopolską Siecią Szerokopasmową) – która nomen-omen była po paru aferach personalnych zarządzana przez nikogo innego jak… Annę Streżyńską. Zdziwieni?

Zaraz po INEI do podobnego pomysłu przystąpiła Netia i Orange – które zadeklarowały się podłączyć odpowiedni 1000 i 4500 szkół – „za darmo” robiąc sobie przy okazji piękną reklamę w „reżimowej” telewizorni.

http://www.telko.in/orange-doprowadzi-swiatlowod-do-45-tys-szkol

Pod płaszczykiem niesienia „cyfrowego oświecenia” i hojności ze strony dużych dużych korporacji tak naprawdę chodzi o grube pieniądze i łatwy zarobek. Liczby i może robią wrażenie, ale zgodnie z projektem cyfryzacji placówek oświatowych w programie POPC – takich szkół i jednostek edukacyjnych objętych działaniem w Polsce jest ok. 30 tysięcy. INEA, Orange i Netia pomijając konkurs mogły bez żadnych przeszkód tak „dobrać” sobie beneficjentów ich „dobroczynności”, że podpięcie placówek oświatowych zasadniczo nie wiele ich będzie kosztować dużo z uwagi na dogodne lokalizacje podłączenia.

Dodatkowo „za darmo” jest tylko przyłączenie. Bo już za korzystanie z sieci wybudowanej w ramach POPC i potem po wcieleniu takich sieci do programu OSE :

https://mc.gov.pl/files/zalozenia_do_projektu_ustawy_o_ose.pdf

Operatorzy przyłączający dane placówki będą mogli zarabiać na dzierżawie usługi transmisji – które pokryte będą z budżetu Państwa – czyli z WASZYCH i MOICH KIESZENI.  Przy prostych obliczeniach zgodnie z obecnymi wytycznymi oznacza to wpływy dla w/w firm w kwocie średnio min ok. 5,5mln złotych miesięcznie netto – minimum przez 2 lata. Bez przetargu i bez jakichkolwiek konkursów. Pięknie prawda?

Myślę, że jesteście w stanie zrozumieć, że to tylko pokazuje że w tym biznesie są równi i równiejsi – a wszelkiego rodzaju ustalenia i konkursy – są tak naprawdę mydleniem oczu już od wielu wielu lat. Kto ma wygrać to wygra i oczywiście zarobi odpowiednio. Reszta szkół zostanie owszem podłączona w wielkich bólach pewnie przez mniejsze/większe firmy – gdzie już nie będzie takiego PRu i poklasku.

Dodaj komentarz